niedziela, 10 stycznia 2010

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy

Na sam początek należą się chyba przeprosiny wszystkim czytelnikom mojego bloga. Tak, wiem, nie uaktualniałem go już BARDZO długo (dziwię się, że Blogger w ogóle konta nie usunął) ale było to spowodowane nawałem pracy jaka niestety przypada w udziale nauczycielom. Bez zbędnych wstępów więc, zapraszam więc do lektury kolejnego felietonu.

Zdążyliśmy się już chyba przyzwyczaić że co roku, zaraz po nowym roku odbywa się Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Wpisała się już na dobre w nasz poświąteczny krajobraz. W związku z powyższym chciałbym zwrócić uwagę na parę rzeczy, które na stałe już przylgnęły do tego przedsięwzięcia. Tak, znowu będzie nieco narzekania, jednak nie tyle co zwykle i nie będę się użalał tym razem nad sobą.

Zacznijmy od początku może. WOŚP nierozłącznie związane jest z osobą niejakiego Jerzego Owsiaka, zwanego potocznie Jurkiem. Osoba ta jest bardziej znana niż co poniektórzy prezydenci naszego sponiewieranego kraju. Bez wątpienia to pan Owsiak odpowiada za medialny sukces swojej Fundacji, głównie dzięki swojej żywiołowości i bezpośredniości, która w na początku lat 90 trafiła na podatny grunt. Był to przecież okres buntu, wyzwolenia uczuć i idei krępowanych i tłamszonych tyle lat przez ustrój socjalistyczny. Hasło "róbta co chceta" trafiło więc na glebę tak żyzną, że nawet ukraiński czarnoziem w owym czasie konkurować by z nim nie mógł i to bynajmniej nie z uwagi na to co wydarzyło się całkiem wówczas niedawno w niejakim Czernobylu. Społeczeństwo, zachłyśnięte demokracją, było więc skłonne do ofiarności. Dodatkowo na sukces kampanii złożyło się pewnie i to, że po raz pierwszy w powojennej Polsce osoba prywatna mogła zbierać fundusze i to na tak szczytny cel, jakim była pomoc chorym dzieciom (nie ukrywajmy, że cel w latach 1945-89 dość mocno zaniedbywany - zainteresowanych odsyłam do roczników statystycznych). Fundacja więc dzięki przemyślności jak i luzie swojego założyciela i szefa osiągnęła ogromny sukces, z roku na rok co raz to większy. Każdego kolejnego roku Fundacja biła swoje rekordy z poprzedniego Anno Domini. Finały Orkiestry stały się wydarzeniami medialnymi, ogromnymi przedsięwzięciami, w które inwestowano ogromne środki darczyńców.

Jak do tej pory dobrze. Byłoby pewnie i lepiej, gdyby tak zostało. Jednak mam wrażenie, że gdzieś po drodze cienka linia po której stąpał pan Owsiak została przekroczona. Mianowicie, kiedy ogłoszono, że Fundacja czerpie korzyści ze swojej działalności. Wiadomo, pensje dla stałych pracowników, jak i dla założyciela fundacji, utrzymanie lokali, sprzętu, energia elektryczna i cała reszta. Wówczas sporo ludzi tak naprawdę zastanowiło się, czy wrzucając pieniądze do puszki trafią one do chorych dzieci, czy też do kieszeni pana Owsiaka. Osobiście uważam takich ludzi za hipokrytów. Skoro pan Owsiak zajmował się tylko i wyłącznie Fundacją, to oczywiste raczej było, że musi jakoś też utrzymać siebie i swoją rodzinę. Dlaczego więc nagle podniósł się szum, że "Owsiak bierze kasę"? No cóż, niektórzy wolą patrzeć na świat przez różowe okulary i nie dostrzegać rzeczy oczywistych. Nie jestem zagorzałym fanem Owsiaka, ale z drugiej strony sądzić, że człowiek obracający co roku tak astronomiczną sumą pieniędzy nie uszczknie sobie choć skrawka na własne utrzymanie, jest czystym kretynizmem.

Aż dotąd nadal w porządku. Dochodzimy jednak do bardziej drażliwych spraw. Mianowicie sposobu w jaki zbierane są pieniądze. Wszędzie praktycznie jest to wolontariat. Nie mam nic przeciw wolontariuszom ani temu, że pan Owsiak korzysta z ich usług. Jeśli dobrowolnie godzą się na kilkugodzinne stanie na mrozie, śniegu (lub deszczu), to jest to tylko i wyłącznie ich sprawa. Idiotą też trzeba być, żeby nie wykorzystać darmowej, chętnej siły roboczej, kiedy sama się o to prosi. Chodzi natomiast o to, co dzieje się z tą kasą. Wiadomo, że co roku wolontariusze padają ofiarą napadów i kradzieży. Bardzo często jest to młodzież w wieku szkolnym, dorośli bardzo rzadko. Policji nie ma tyle, aby zapewnić bezpieczeństwo im wszystkim. Zdarzają się więc przykre incydenty, w których grupka młodych, ogolonych na łyso, zakapturzonych kretynów zabiera dzieciom lub młodzieży ich ciężko nazbierane puszki z pieniędzmi, nierzadko dorzucając gratis pobicie. Jeszcze gorzej, gdy to ci sami wolontariusze podkradają kasę ze swoich puszek. Nie ukrywajmy, społeczeństwo zmieniło się radykalnie. Coś co było nie do pomyślenia jeszcze 7-8 lat temu, teraz jest normą. I często więc trafiają do punktów zbiórki puszki naruszone, otwarte w których jest garstka pieniędzy. Reszta, wiadomo. Nie, nie, żadne chipsy, słodycze i cola. Papierosy, alkohol, narkotyki. Jeśli myślicie że 14 czy 15 latki nie mają o tym pojęcia to chyba się urodziliście wczoraj. Artyści też już się obudzili i o ile kiedyś nie brali pieniędzy za występy w Orkiestrowych imprezach, poczuli najwyraźniej, iż dość dojenia ich za friko i żądają honorariów. Zrozumiałe, acz znajdą się tacy co stwierdzą, że "powinni robić to za darmo". Nie powinni. Mogą, jeśli chcą. Jeśli nie, to ich sprawa i tak na przykład w moim mieście nie zagra nikt, bo Urząd Miasta uniósł się honorem i żadnych środków artystom nie da, choć bez wątpienia ich obecność w miejscowym domu kultury spędziłałby więcej ludzi skłonnych do rozstania się z zawartością swojego portfela.

Niestety, zaufanie publiczne do WOŚP spada. Pan Owsiak też wyświadczył sobie poniekąd niedźwiedzią przysługę, otwierając telewizję Owsiak TV (swoją drogą, ciekawe nie dlaczego WOŚP TV albo cuś). Pochłania ona sporo środków, które mogłyby zostać przeznaczone na pomoc dzieciom a o Orkiestrze jest i tak co roku głośno, tak w telewizji publicznej jak i komercyjnej a nawet zagranicznej, gdyż Orkiestra jest ewenementem na skalę światową. Po co więc Owsiak TV? Nie wiem. Pomijam też fakt, że dostęp do niej jest bardzo ograniczony. Co roku coraz więcej ludzi zamiast na pomoc WOŚP woli przeznaczyć środki na pomoc bezpośrednią. Nie zrozumcie mnie źle. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to nadal wspaniałe przedsięwzięcie z jak najbardziej szczytną ideą. Sam wrzucam pieniądze do puszki i nie czynię tego z obowiązku lub tego że "ludzie patrzą". Po prostu czuję, że w ten sposób robię coś dobrego, i ktoś dzięki tej mojej skromnej cegiełce ma szansę na normalne życie. Chodzi tylko o to, że Orkiestra zmierza w niekoniecznie dobrym kierunku a pan Owsiak powinien popracować nad wizerunkiem publicznym Orkiestry, miast skupiać się na komercyjnym jej sukcesie albo już wkrótce będzie musiał myśleć raczej o tym, skąd wziąć przyczepę dobrego czarnoziemu i parę kilo nawozu, bo jego hasła już nie wydają tak obfitych plonów jak niegdyś.

PS: A na zakończenie zagadka. Skoro tylu sponsorów się w to co roku miesza i tak astronomiczne sumy są przekazywane na samą organizację imprezy, to czemu nigdy producenci w/w sprzętu medycznego się nie dorzucą do puli? Zawsze mnie to ciekawiło...

PPS: /flame off w komentach pls... Jeśli masz drogi czytelniku/czytelniczko inne zdanie to naprawdę nie trzeba walić wulgami na prawo i lewo żebym się ustosunkował do Twojej wypowiedzi.

2 komentarze:

  1. @PS: A na zakończenie zagadka. Skoro tylu sponsorów się w to co roku miesza i tak astronomiczne sumy są przekazywane na samą organizację imprezy, to czemu nigdy producenci w/w sprzętu medycznego się nie dorzucą do puli? Zawsze mnie to ciekawiło...

    Proste - Orkiestra kupuje sprzęt, producenci sprzętu zarabiają. Gdyby nie było Orkiestry, zarabialiby mniej, bo NFZ nie ruszy czterech liter, woli przeznaczać fundusze na nowe limuzyny.

    OdpowiedzUsuń
  2. bo tak na prawde ludzie pomagaja sobie nawzajem.
    instytucje sa tylko po to, kiedy brakuje ludzi naokolo, szkoda, ze dziala to na odwrot.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze nie na temat będą usuwane.