piątek, 18 września 2009

Jihad

Jako że ostatni tydzień spędziłem przykuty niejako do łóżka, lecząc paskudne zapalenie gardła mogłem znów zatopić się w czeluściach Internetu szukając kolejnych absurdów, nonsensów i niesprawiedliwości. Dodam od siebie, iż moją chorobę też zwalam na karb niesprawiedliwości, a może raczej głupoty pewnej starszej damy (darujmy sobie inwektywy) która pomimo, zdawałoby się, zaawansowanej gruźlicy z iście fanatycznym uporem zdecydowała się pójść do kościoła. Bóg jeden wie i wszyscy święci ilu innych uczestników tej mszy znalazło się później razem ze mną na szpitalnym korytarzu czekając pomocy ze strony jakiegoś wyrozumiałego lekarza.
Dobra, ulżyło mi. Teraz do rzeczy. Przeglądając przez ten tydzień wiadomości i sensacje (?) w Internecie stwierdzam z przerażeniem iż oto przeżywamy istną inwazję religijną. I nie mówię tutaj o moherach, którzy pomimo swojej liczebności są skrajnie odosobnieni w swoich jakże kretyńskich przekonaniach i kulcie niejakiego Tadeusza Rydzyka. Mowa tu raczej o cichej inwazji jaką przeprowadzają na świecko-chrześcijańską Europę populacje muzułmańśkie. Domagają się tu i ówdzie budowy meczetów, z podziwu godną hiperbolizacją własnych krzywd demonstrują jakimi to jesteśmy strasznymi ksenofobami pozbawionymi tolerancji, którą to oni z kolei okazują wszystkim na każdym kroku. Wszyscy zapewne słyszeli już o akcjach jakie dzieją się w UK, który na razie jako chyba jedyny kraj w Europie zdaje sobie sprawę z zagrożenia jakie niesie ze sobą polityka ustępstw stosowana w reszcie (nie)oświeconej Europy. Głośna staje się sprawa budowy meczetów w większych polskich miastach, których lokalni mieszkańcy zdają się całkiem słusznie nie chcieć w swoich dzielnicach. Islamscy bloggerzy (a raczej bloggerki - polki które przeszły na islam, wyjechały na bliski wschód, zostały uwięzione w 4 ścianach i w zamian za dostęp do internetu głoszą cudowność swojej przybranej religii) prześcigają się w głoszeniu pokojowych haseł, wtrącając nawet tu i ówdzie pisane wersalikami (dla tych mniej kumatych: allcapsem) zangielszczone zwroty typu: Islam is peace, Islam is freedom i inny tego typu bullshit. 11.09.2001 – przekreśliliście cały peace i freedom którego dla was przecież chcieliśmy. Że nie wspomnieć o zamachach w Madrycie i Londynie.

W wielkim skrócie: islamscy imigranci zaczynają panoszyć się w Europie Zachodniej a i u nas można dostrzec przejawy podobnych zachowań. Domagają się praw, tak jakby były im przyrodzone i zdają się zapominać iż są gośćmi w na naszych ziemiach a nie gospodarzami. Wracając do sprawy meczetów: nie mam osobiście nic przeciwko powstaniu kolejnego meczetu pod warunkiem że będziecie kochani muzułmanie zachowywać się jak na cywilizowanych i kulturalnych ludzi przystało. Mam dość słuchania i czytania o tym jak bardzo jesteście pokrzywdzeni bo mieszkańcy nie chcą meczetu za rogiem. Do waszej upośledzonej wiadomości: na budowę kościoła też trzeba zgody mieszkańców. A dlaczego łatwiej ją uzyskać? Bo nie będzie im się darł co kilka godzin jakiś ciołek ze szczytu minaretu wzywając innych jemu podobnych ciemniaków do bicia pokłonów przed ich bożkiem.

Ci, którzy poczuli się urażeni powyższym akapitem, niech wiedzą że powinni. Zdanie o islamie (celowo z małej litery) mam wyrobione, wystarczy kilka wersetów z tej barbarzyńskiej książki zwanej Koranem by trzymać się od islamistów na kilometr razy kilka tysięcy. Przykłady: zabijajcie niewiernych gdzie się da (2:191), zwalczajcie ich gdzie się da (9:29), żony to nie ludzie tylko wasza własność (3:14), jak nie chcą seksu, bijcie ile wlezie (4:34), żona to pole do zaorania (2:223), nie bratajcie się z niewiernymi (6:14) i wiele innych. Jeśli więc jakiś muzułmanin ma do mnie jakieś anse to z góry zaznaczam iż wyznając religię głoszącą w/w hasła to stoi wobec mnie w takiej pozycji do dyskusji jak dupa wobec gęby.

Ktoś zaraz powie: przecież to tylko religia, niech sobie wierzą w co chcą, Ty też jesteś chrześcijaninem. Zgodzę się z taką osobą, ale tylko jeśli chodzi o drugą część tego zdania. Owszem, jestem chrześcijaninem, wierzę w Boga i tak dalej, rozwodzić się nie będę. Ale jest granica między wyznawaniem religii a traktowaniem Koranu i szariatu jako prawa i konstytucji. Jeśli wierzę w Boga nie oznacza to że na każdym rogu będę agitował o nawrócenie się na moją wiarę, nie będę groził kamieniowaniem czy wepchnę nóż między żebra jak się ktoś dostosuje. Natomiast islamiści traktują swoją religię jako integralną część życia prywatnego, społecznego i politycznego. Wystarczy spojrzeć na Egipt i Arabię Saudyjską w której chrześcijanom nie wolno nawet w zaciszu własnego domu modlić się a posiadanie Ewangelii jest przestępstwem za które można trafić do więzienia. Jak natomiast wyglądają arabskie więzienia w którym panują prawa rodem ze średniowiecza (czytajcie wersety powyżej) chyba nie muszę mówić – ale i tak powiem. Mężczyźni są bici, torturowani, głodzeni, znieważani, izolowani a o adwokacie czy jakiejkolwiek innej cywilizowanej formie więżenia mogą najwyżej pomarzyć. W przypadku kobiet dochodzi do tego ich niski status społeczny czyli wielokrotne, brutalne gwałty a nawet samosądy w których są wprost bestialsko mordowane.

Wyobraźcie sobie teraz że ta fanatyczna masa zjawia się u nas, w Europie. Oczywiście na początku będą się zachowywać jak potulne kotki, ale w miarę jak będzie się zwiększała ich liczba nikogo nie powinien dziwić fakt że zaczną wyciągać rękę po więcej. Ten etap właśnie się zaczyna. Społeczeństwa muzułmańskie wierne od wieków swym średniowiecznym, by nie powiedzieć antycznym prawom nie asymilują się wcale w naszych zachodnich społeczeństwach. Powstają szkoły i uczelnie muzułmańskie, w których ludzie trwają w uśpionym gniewie i nienawiści, zakorzenionej w nich od najmłodszych lat, czekając na dogodny moment do przejęcia władzy. A dojdzie do tego jeśli nie poczynimy stosownych kroków już teraz. Nie można pozwolić by ten ludzki śmieć, mający za nic życie innego człowieka, godność kobiety i stawiający swoje poronione prawa i mity nad resztę ludzkości żył wśród nas i panoszył się coraz bardziej. Dla zainteresowanych: nie pałam nienawiścią. Nie pragnę niczyjej śmierci. Działa tutaj zwykły instynkt samozachowawczy. Nie chcę pewnego dnia obudzić się w kraju, w którym wolność słowa i wyznania została (znów) zniesiona, w którym mogę znaleźć się w więzieniu za to że nie uczestniczyłem w modlitwie i w którym moja narzeczona staje się nic nie znaczącą rzeczą. Dla muzułmanów natomiast, którzy próbują cały czas wciskać nam kity o pokoju i wzajemnej miłości mam tylko środkowy palec. Nie pozwolimy wam zamienić cywilizowanej Europy z powrotem w średniowieczne szambo. My też popełnialiśmy błędy, fakt ale potrafiliśmy się do nich przyznać, wyciągnąć wnioski i otrząsnąć się z ciemnoty. Natomiast wy potraficie tylko niszczyć. Powtarzacie cały czas stare błędy. Cały świat pamięta co stało się 11 września i prędko tego nie zapomni. I tak długo jak sami nie potraficie w swoich krajach okazać tolerancji tak długo nie znajdziecie jej tutaj. Nadal jesteście mniejszością i najlepiej trzymajcie jadaczki na kłódkę albo któryś odważniejszy polityk wypieprzy was wszystkich na zbity pysk z powrotem na pustynię z której przyjechaliście. Cieszycie się z faktu, że macie ropę naftową, bo cały świat musi się z wami liczyć. Na całe szczęście na długo już jej wam nie starczy a wówczas znowu powrócicie wszyscy do swoich lepianek i cały świat będzie mógł odetchnąć z ulgą i trzymać się od was z daleka.

A tak serio: jak chcecie żyć i pracować w naszych krajach to zapamiętajcie sobie raz na zawsze: jesteście tu w gościach i to my ustalamy reguły, nie wy. Wy się dostosowujecie albo wracacie skąd przyszliście. No ale z kim ja rozmawiam, dyskusja wam jest przecież z gruntu obca. Więc inaczej: zamknijcie się i siedźcie cicho, pókim dobrzy. A jak się nie podoba traktowanie, to nikt was tu nie trzyma.