wtorek, 11 sierpnia 2009

Bezkarność

Dzisiaj krótko i na temat. Nie ma dnia, żeby telewizja, prasa a już na pewno Internet nie uraczył nas kolejną wiadomością o kolejnym pobiciu, napadzie, gwałcie czy morderstwie. Co dzień nasze poczucie bezpieczeństwa w państwie "prawa" jest wdeptywane w glebę, opluwane i wyśmiewane. I choć opinia publiczna aż wrze z oburzenia i zionie chęcią krwawej zemsty na sprawcach to tak naprawdę nie zmienia się nic. Prawodawstwo bowiem kuleje i tak na przykład morderstwa z zimną krwią (za które można dostać od 12 lat do dożywocia) są podciągane pod "pobicie ze skutkiem śmiertelnym" co może skutkować karą o maksymalnym wymiarze do 10 lat pozbawienia wolności, a w praktyce wygląda to tak, że delikwent dostaje 5 a wychodzi po 3 za dobre sprawowanie. I gdzie tu sprawiedliwość? Weźmy przykład z przedwczoraj: w mieście o jakże swojsko brzmiącej nazwie Toruń został skatowany niemal na śmierć 15 latek. Puryści językowi uprą się: "pobity". Otóż nie. Pobicie bowiem może wystąpić gdy na przykład ja, zdrowy dwudziestoparoletni mężczyzna, oberwę parę razy po mordzie od może nieco zdrowszego rodaka co skończy się na przylepieniu kilku plastrów i bólem żeber przez kilka dni. Natomiast to co wydarzyło się w Toruniu zakrawa na kanwę jakiegoś zwyrodniałego filmu zza oceanu: piętnastolatek doznał bowiem na skutek działań czterech (!) dwudziestoparoletnich oprawców obrażeń porównywalnych z uderzeniem przez lokomotywę: chłopiec przeszedł operację twarzy i trepanację czaszki nie wspominając o dziesiątce mniej poważnych obrażeń... Sprawcy (jednemu, bo tylko jemu do tej pory postawiono zarzuty) grozi od 2 do 12 lat więzienia... Reszta kiboli na dodatek solidaryzuje się z tym zwierzęciem. I pytanie brzmi co dalej? Bo przecież zniszczonego zdrowia nikt chłopcu nie wróci, nie wspominając o tym, że reszta sprawców czuje się bezkarna.

Opisałem całą przedstawioną sytuację po przeczytaniu tego artykułu. A to i tak tylko wierzchołek góry lodowej. Kto ogląda różne "Uwagi" i "Interwencje" pewnie mógłby podobne przypadki pomnożyć. A co ze sprawami w których doszło do utraty życia? Nie będę się roztkliwiał nawet nad przeludnionymi więzieniami i dlaczego tak się dzieje a nie inaczej. Przestępcy czują się bezkarnie tylko i wyłącznie dlatego, że naszej Policji gówno wolno a jak przyjdzie co do czego, to mamy dwóch niedoszkolonych gliniarzy na 4 nakoksowanych drechów z pałami. I co robią policjanci? Podwijają ogonki i wlepiają mandaty gimnazjalistom dłubiącym słonecznik na ławce w parku... Albo jakiejś babince na rencie bo przeszła przez ulicę nie tam gdzie trzeba.

Większość ludzi zaczyna tutaj mówić o wprowadzeniu kary śmierci, o zaostrzeniu rygoru w więzieniach itp. Zgadzam się z nimi w zupełności, ale zapominają oni o jeszcze jednym ważnym punkcie: uprawnieniach policji. Gdyby policji było wolno więcej (tak jak na przykład w Stanach) a i samych policjantów było więcej to czy w naszych miastach nie byłoby bezpieczniej? W tej chwili policja jest obwarowana tak rygorystycznymi zakazami i nakazami że skuteczne interwencje są praktycznie mrzonką. Skoro policjant, będący jakby nie spojrzeć, przedstawicielem prawa, które funkcjonuje w demokratycznym państwie, nie może użyć pały, będącej fizycznym przedłużeniem tego prawa to nic dziwnego że nie jest ono respektowane. Jak bandyci mają się bać Policji skoro tym ostatnim nie wolno strzelać bez ostrzeżenia a i to dopiero gdy zachodzi najwyższa potrzeba (czyli bezpośredniej groźby utraty życia). Wkrótce obudzimy się w państwie w którym policjantowi będzie wolno wystrzelić co najwyżej dwa razy, tylko w duży palec u lewej stopy i to dopiero po 23 ostrzegawczych strzałach w powietrze poprzedzonych wręczeniem pisemnego upomnienia z prośbą o poddanie się z zachowaniem 14-dniowego okresu odpowiedzi na pismo urzędowe. Paranoja. Gdyby policji wolno było użyć środków przymusu bezpośredniego to momentalnie mielibyśmy do czynienia z mniejszą ilością sytuacji typu: Policja podjechała, zobaczyła i odjechała, bo nie wolno by im było użyć pałek wobec trzech naćpanych dresów, którzy są przecież nieprzewidywalni. Interwencje byłyby skuteczniejsze a i szacunek do "pana władzy" by się zwiększył, bo w razie czego wolno mu użyć pistoletu wobec czterech kolesi z nożami i pałami.

Dlaczego o tym piszę? Bo sam mam już dosyć sytuacji w której przemykam się wieczorem czym prędzej do domu ogarnięty całkiem słuszną zresztą obawą o mienie, zdrowie i życie tak moje jak i mojej narzeczonej? I tak długo jak obecny stan rzeczy się nie zmieni mamy państwo z uciętą prawą ręką, którą jest prawo. Dlaczego musimy żyć w państwie w którym banda wyrostków popijająca piwo na przystanku może sterroryzować całą wieś, bo dzielnicowy nic nie może a mieszkańcy zwyczajnie się boją? Dlaczego przestępcy o których wiadomo że są sprawcami takich a nie innych zbrodni, na co są często niezbite dowody i zeznania tuzina świadków dostają śmieszne wyroki? I dlaczego do ciężkiej cholery recydywiści wychodzą po połowie tego wyroku "za dobre sprawowanie", ja się kurwa pytam...?

Ech, wszystko pytania bez odpowiedzi a póki co to chyba czas najwyższy zajrzeć do jakiegoś sklepu z militariami i kupić sobie pistolet gazowy i jakiś porządną teleskopową pałkę*. Przynajmniej będę dysponował pewnymi argumentami w przypadku wystąpienia jakiejś "dyskusji" na ulicy.

*) zainteresowanym oznajmiam iż oba wymienione wyżej przedmioty są dostępne bez zezwolenia policji

2 komentarze:

  1. temat jak na dzisiejsze czasy wydaje mi się dość kontrowersyjny.
    piszę kontrowersyjny, ponieważ w swoim życiu spotykałem się praktycznie tylko w podstawówce z formami przemocy.
    wiem, mieszkam w takim mieście w którym do podobnych przypadków, jak ten skrajny opisany tutaj, dochodzi raczej rzadko, tak myślę... jednak na pewno kwestia nabiera aktualności w chwili, gdy nagle pojawiamy się w większym mieście, gdzie przeplata się o wiele więcej prądów kulturowych, które zniewalają psychicznie słabsze jednostki na tyle, by dochodziło do agresji, ba nawet nienawiści, gdy "'mojsze', jest bardziej 'mojsze', jak 'twojsze'" (często są to prądy 'subkulturowe').

    kilka cytatów:
    "I choć opinia publiczna aż wrze z oburzenia i zionie chęcią krwawej zemsty na sprawcach to tak naprawdę nie zmienia się nic."
    bo to nie przerywa łańcucha przemocy, ale go napędza. w tej kwestii ognia nie zwalczysz ogniem, co najwyżej go na jakiś czas stłumisz.

    tą "lokomotywę" wyolbrzymiłeś... uderzenia frontalnego z lokomotywą się nie przeżywa ;]

    "Gdyby policji było wolno więcej (tak jak na przykład w Stanach) a i samych policjantów było więcej to czy w naszych miastach nie byłoby bezpieczniej?"
    za dużo układów w kraju i korupcji, żeby to było bezpieczne posunięcie, imo.
    trzeba było by się nad tym zastanowić, jak całkowicie wymrze pokolenie "dzieci prl'u:"

    postaraj się proszę zredukować wulgi. ticzerowi nie przystoi ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. I znów masz rację. A przynajmniej po części. Od końca:

    Wulgi - zdarzyło mi się, nie ukrywam, ale wrze we mnie jak czytam podobne historie a sprawcy znów bezkarni.

    Policja - dzieci PRL'u wymierają, minęło już 20 lat, mogę chyba mieć nadzieję, że już po wszystkim?

    Lokomotywa - zależy od prędkości. I owszem, ludzie z tego wychodzą (kalecy na całe życie, ale wychodzą).

    Chęć zemsty - brak ujścia dla frustracji społeczeństwa prędzej czy później skończy się tragicznie. Skoro prawo nie znajduje sposobu na rozładowanie stresu i frustracji spowodowanej bezradnością to nie wątpię że dożyjemy powrotu linczu. O konsekwencjach dyskutować jeszcze nie czas.

    A co do naszego miasta... Opisany powyżej proceder jest jak zaraza i nawet się nie obejrzysz jak się rozprzestrzeni i Ciebie ktoś zapyta czy masz jakiś problem i zechce go rozwiązać. Simple...

    PS: Jeszcze nie ticzerowi, rozmowa kwalifikacyjna jutro ;) Póki co zasilam szacowne grono bezrobotnych.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze nie na temat będą usuwane.